Wyniki procentowe kontra skala centylowa
Procenty to nie wszystko
Począwszy od 2015 roku oprócz wyniku procentowego na świadectwie maturalnym, absolwent szkoły średniej otrzymuje jeszcze wynik w centylach. Dzięki temu można w łatwy sposób ocenić, ilu osobom udało się lepiej zdać maturę z danego przedmiotu, a ile osób otrzymało niższy wynik. Skala centylowa prezentuje przede wszystkim ogólny poziom uzyskanego wyniku, dzięki któremu można ocenić swoje szansę w rekrutacji. Przykładowo, jeśli wynik w skali celtylowej wynosi 80% to oznacza to, że 79% wszystkich maturzystów w Polsce przystępujących do egzaminu z danego przedmiotu napisało go gorzej od nas, a 19% otrzymała wyższy wynik. Rozwiązanie wprowadziła nowelizacja ustawy o systemie oświaty (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 2156 ze zm.), która weszła w życie 31 marca 2015 r. Skala centylowa miała być ułatwieniem nie tylko dla maturzystów, ale przede wszystkim dla uczelni. Miała pomóc uniwersytetom w wyłonieniu najlepszych kandydatów na studia, a także zastawić ze sobą wyniki poszczególnych roczników. Jak wiadomo, matura maturze nierówna. W jednym roku jest łatwiejsza, w innym maturzyści oceniają ją jako trudniejszą. Mimo nowelizacji ustawy, uniwersytety nie uwzględniają wyników zaprezentowanych w skali centylowej. Podczas rekrutacji tworzone są listy rankingowe jedynie w oparciu o wynik procentowy zdobyty na maturze.
Z jakiego powodu uczelnie publiczne nie uwzględniają nowej skali?
– Uwzględnianie w postępowaniu rekrutacyjnym skali centylowej mogłoby być dla wielu kandydatów krzywdzące. Pomiędzy wynikami egzaminu maturalnego z tego samego przedmiotu zdawanego na przestrzeni lat zachodzą bowiem bardzo istotne dysproporcje w zakresie wartości prezentowanych w formie siatek centylowych – uważa Adrian Ochalik z UJ. – Przeprowadzona przez nas analiza wykazała jednak, że wartości te nie pozwalają ocenić różnicy w poziomie trudności arkuszy egzaminacyjnych na przestrzeni lat, a tym samym nie mogą służyć do ich obiektywnego niwelowania – dodaje. Pierwsze pozwy sądowe zostały złożone m.in. w Krakowie. Według niedoszłego studenta uczelnia nie uwzględniając skali centylowej, doprowadziła do tego, że kandydat nie dostał się na wymarzony kierunek. Kandydat powołał się m.in. na konstytucyjne prawo równego dostępu do nauki. Według uczelni i szkół wyższych, które dodatkowego wyniku nie uwzględniają, skala centylowa stanowi jedynie dodatkowy sposób przedstawienia wyniku maturzysty, a nie obiektywnego sposobu oceniania. Należy również pamiętać o tym, że są takie kierunki studiów, na które kandydaci próbują się dostać nawet po kilka razy, co oznacza, że przedstawione wyniki dotyczą egzaminów maturalnych z różnych lat. W tym przypadku skala centylowa również nie spełniłaby swojego zadania. W rekrutacji biorą również udział kandydaci ze starą maturą oraz kandydaci zagraniczni, który otrzymują jedynie punkty.
Skala centylowa nie uwzględnia wszystkich wyników
– Należy zwrócić uwagę, że ustalanie listy osób przyjętych na studia w oparciu tylko o wynik matury jest jak najbardziej prawidłowe. Tym bardziej że na studia aplikują nie tylko osoby z maturą tradycyjną, lecz także z międzynarodową bądź europejską, których wyniki nie są podawane w centylach, lecz w punktach – stwierdza Milena Kruszewska, rzecznik prasowy ministra zdrowia. – Ponadto wynik maturalny wyrażony w procentach może, w przypadku kandydatów z różnych roczników, błędnie odzwierciedlać ich realny poziom. Wynik w centylach może być wysoki, nie tylko w przypadku bardzo dobrze zdanej matury, lecz także ogólnie bardzo słabego rocznika zdających – dodaje Milena Kruszewska. Skala centylowa stanowi raczej ułatwienie dla studentów oraz pozwala na obiektywną ocenę własnych osiągnięć na pierwszym, poważnym egzaminie. Od jej wyników nie powinno zależeć, czy dany kandydat dostanie się na studia czy nie. Maturzyści podkreślają jednak, że poziom matury z konkretnych przedmiotów bywa różny z roku na rok i mają rację, ponieważ progi punktowe co roku są inne. Czasem bywa tak, że 60% z konkretnym roku to dobry wynik, a 80% w kolejnym to już za mało, aby dostać się na najbardziej oblegane kierunki. To stanowisko potwierdza MniS. – Uczelnie mają prawo samodzielnie podjąć decyzję o tym, że będą uwzględniać jedynie wyniki wyrażone w procentach. Swoboda ta jest jednym z autonomicznych działań uczelni – uważa resort nauki. Największe poruszenie dotyczy przede wszystkim kierunków medycznych, takich jak kierunek lekarski czy lekarsko-dentystyczny. Skargi nie ominęły nawet Ministerstwa Zdrowia, które postanowiło zareagować. – Wskutek napływających do MZ skarg od osób zdających na studia resort zwrócił się do wszystkich uczelni medycznych, jak również do uczelni o profilu ogólnym prowadzących kierunek lekarski, o przedstawienie zestawień kandydatów, którzy zostali zakwalifikowani na studia stacjonarne na kierunku lekarskim, w podziale na rok zdawania egzaminu dojrzałości. Pozyskanie powyższych danych pozwoli na szczegółową analizę zagadnienia – zapewnia Milena Kruszewska.
Źródło: Gazeta Prawna