NSZZ Solidarność kontra uczelnie prywatne – walka o dotacje państwowe. Runda pierwsza
Subsydia publiczne na kształcenie studentów studiów stacjonarnych nie powinny być dostępne dla uczelni prywatnych – ocenia Krajowa Sekcja Nauki NSZZ „Solidarność”. Jej zdaniem – przekazywanie środków publicznych na uczelnie prywatne jest zwykłym marnotrawieniem cennych zasobów finansowych. „Pragnę wyrazić nadzieję (…), że nowe uregulowania ustawowe – zgodne z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego – nie pozwolą na marnotrawienie środków publicznych” – pisze Przewodniczący KSN NSZZ „Solidarność” – Edward Malec.
Krajowa Sekcja Nauki NSZZ „Solidarność” odniosła się w ten sposób do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego kwestionującego przepisy o finansowaniu niepublicznych uczelni. 10 grudnia TK orzekł, że zasady przyznawania uczelniom niepublicznym dotacji państwowej powinna regulować ustawa, a nie rozporządzenie ministra nauki i szkolnictwa wyższego.
„Tylko uczelnie publiczne reprezentują poziom międzynarodowy i tylko one w przewidywalnej perspektywie czasowej mogą prowadzić działalność dydaktyczną i badawczą na poziomie międzynarodowym. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego powinno (…) wydawać publiczne pieniądze w najbardziej efektywny sposób w sektorze wyższych szkół publicznych” – czytamy w ubiegłorocznym oświadczeniu.
Czy jednak Przewodniczący KSN nie mija się z prawdą? Na polskim rynku edukacyjnym istnieje wiele uczelni prywatnych, które prowadzą działalność dydaktyczną na poziomie międzynarodowym. Jedną z nich jest zapewne Akademia Leona Koźmińskiego, która już od wielu lat, jest stałym bywalcem wszelkich rankingów uczelni o profilu biznesowym. W rankingu szanghajskim, czyli najpopularniejszym zestawieniu uczelni, trudno natomiast doszukać się polskich uczelni publicznych. Znajdujemy je dopiero na odległych lokatach, w czwartej setce. Wielu medialnych ekspertów orzekło zatem, że wina leży w nieodpowiednim doborze kryteriów, przy użyciu których tworzony jest ranking. W ARWA (Akademicki Ranking Uniwersytetów Świata) zwraca się bowiem uwagę na liczbę publikacji w specjalistycznych pismach oraz liczbę noblistów. Czy jednak takie właśnie kryteria nie świadczą o sile i prestiżu danej uczelni?
Niż demograficzny, który panuje w Polsce, nie stwarza dogodnego pola do działania uczelni prywatnych, gdyż to właśnie one najboleśniej odczuwają jego skutki. Według szacunków resortu edukacji już za kilka lat liczba kandydatów na studia będzie pokrywała się z liczbą miejsc na studiach stacjonarnych, które prowadzić będą uczelnie państwowe. Co to oznacza? Każda osoba, która zaliczy egzamin dojrzałości, będzie mogła wybrać się na darmowe studia! Kto zatem wybierze płatne studia na uczelniach prywatnych?
Prof. Edward Malec roztoczył przed nami utopijny obraz polskiego systemu szkolnictwa wyższego, w którym już za kilka lat będziemy dorównywać światowym potęgom, czyli Niemcom, Anglii i USA. Takiej wizji zapewne nie powstydziłby się sam Tomasz Morus…
Spójrzmy jednak teraz na problem finansów od innej strony. W amerykańskim systemie szkolnictwa wyższego funkcjonują uczelnie zarówno publiczne (finansowe z budżetu stanowego), jak i prywatne (nie otrzymujące dotacji z budżetu). Na najwyższych lokatach światowym rankingów zawsze znajdują się jednak te ostatnie – Harvard, Columbia, Yale, Princeton. Uczelnie te wyznaczają międzynarodowy poziom, o którym mówił prof. Edward Malec, a do którego sukcesywnie dążą polskie uniwersytety. Czy zatem pieniądze z budżetu są tak ważnym elementem rozwoju uczelni na terenie Polski?
Pieniądz rządzi światem i rządzi także systemem edukacji i szkolnictwa wyższego. Większe wpływy do uczelnianej kasy oznaczają nowe inwestycje, nowe kierunki studiów, nowoczesne programy, ścisłą współpracę ze środowiskiem biznesowym, etc. Nie dziwi zatem nikogo walka, którą toczą ze sobą uczelnie prywatne i państwowe, o dotacje z państwowego budżetu. Pierwsze starcie już się zakończyło, ale czeka nas jeszcze 11 ekscytujących rund. Pod warunkiem, że walka nie zakończy się przez K.O.
Autor: Miłosz Szkudlarski