101 lat laureatki Nagrody Nobla
Przy okazji kolejnych urodzin profesor Levi Montalcini, światowa ekspertka w dziedzinie badań nad mózgiem, powtarza, że jest za wcześnie na to, aby poszła na emeryturę.
Po hucznych, trwających przez tydzień niemal w całym kraju obchodach jubileuszu stulecia przed rokiem, swe 101. urodziny pani profesor postanowiła spędzić spokojnie. Od lutego nie przyjeżdża już codziennie do pracy w swym laboratorium, gdyż przechodzi rekonwalescencję po złamaniu szyjki kości udowej.
– Pragniemy, aby jak najszybciej do nas wróciła, potrzebujemy jej pomocy naukowej i jej samej – powiedział jeden z najbliższych współpracowników Rity Levi Montalcini, Piero Calissano, z założonego i kierowanego przez jubilatkę Europejskiego Instytutu Badań nad Mózgiem (Ebri) w Rzymie.
– Pani profesor odzyskuje siły, chodzi, jest w dobrym zdrowiu – zapewnili naukowcy Instytutu. Wierzą, że już niedługo będzie znów każdego ranka przyjeżdżać do pracy i przypominają, że noblistka nazywana jest od lat żelazną damą włoskiej nauki.
Życzenia złożył jej w imieniu wszystkich rodaków prezydent Włoch Giorgio Napolitano podkreślając w depeszy, że jest ona wzorem dla wszystkich i wybitną osobowością, budzącą podziw z racji swego zaangażowania na rzecz nauki i kraju.
Rita Levi Montalcini urodziła się 22 kwietnia 1909 roku w Turynie w rodzinie żydowskiej. W stolicy Piemontu ukończyła medycynę. Błyskotliwie rozwijającą się karierę przerwały wprowadzone w 1938 roku we Włoszech przez reżim Mussoliniego ustawy rasowe. Nie mogła podjąć pracy na żadnej uczelni, a badania naukowe prowadziła w ciasnym pokoiku swego mieszkania.
Wielką karierę naukową rozpoczęła po wojnie w USA, gdzie prowadziła badania nad systemem nerwowym człowieka oraz czynnikami, które mają na niego wpływ.
Za jej największy sukces naukowy uważa się odkrycie czynnika wzrostu nerwów (ang. NGF).
Na Uniwersytecie Waszyngtona w St. Louis pracowała do 1977 roku, a następnie powróciła do Włoch. Nagrodę Nobla otrzymała w 1986 roku.
W 2001 roku ówczesny prezydent Włoch Carlo Azeglio Ciampi mianował ją dożywotnim senatorem. W ostatnich latach uczestniczyła w wielu trwających po kilkanaście godzin posiedzeniach Senatu i nie opuszczała najważniejszych głosowań, mimo że niektóre odbywały się nawet po północy.