W tym roku Akademia Górniczo-Hutnicza obchodzi swoje dziewięćdziesięciolecie. Wiemy jednak, że nie jest to pierwsza data utworzenia tej uczelni. W Polsce zwykle odgrzebuje się pierwsze wzmianki, by uczynić daną instytucję możliwie najstarszą. W przypadku AGH nie zrobiono inaczej.
Akademia Górniczo-Hutnicza jest kontynuatorką tradycji Akademii Górniczej, która została założona w 1816 roku przez Stanisława Staszica. Tamta uczelnia działała tylko dziesięć lat, ale wykształciła kilkudziesięciu znakomitych specjalistów.
Natomiast starania o utworzenie Akademii Górniczej w Krakowie datuje się na koniec XIX wieku. Zostały one zwieńczone powodzeniem przed I Wojną Światową. W 1913 roku, 31 maja cesarz Franciszek Józef podpisał akt utworzenia Wyższej Szkoły Górniczej w Krakowie. Niedługo potem nominacje otrzymali pierwsi profesorowie. Uroczyste rozpoczęcie roku akademickiego, które miało się odbyć 15 października, nie doszło jednak do skutku, ze względu na wybuch wojny.
Powyższe fakty powodują, że data utworzenia naszej uczelni po dziś dzień wzbudza spore emocje, zwłaszcza przy okazji obchodzenia doniosłych rocznic. Wielu spośród nas, chociażby były rektor AGH, profesor Antoni Kleczkowski, niejednokrotnie powtarzał, że to właśnie datę 31 maja 1913 roku należy uznawać jako oficjalną rocznicę powstania naszej uczelni. Obraliśmy jednak termin 20 października 1919 roku, kiedy to Marszałek Józef Piłsudski podpisał akt utworzenia Akademii Górniczej. Uroczystość ta odbyła się w gmachu Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Często podkreślamy też nasze kieleckie korzenie. Chlubimy się również naszym patronem -Stanisław Staszic, nazywany ojcem polskiej geologii i górnictwa, jako autor monumentalnego działa „O ziemiorodztwie Karpatów i innych gór i nizin Polski”, był także księdzem. Jest więc wielkim praojcem polskiego górnictwa i trudno wyobrazić sobie lepszego patrona dla naszej uczelni. Głosy były więc różne, lecz wybrano właśnie tak, że jako jubileuszowy obchodzimy obecnie ten ostatni termin.
Jakie Pańskim zdaniem były najważniejsze wydarzenia w dziejach uczelni?
W 1919 roku powstał pierwszy wydział – Wydział Górniczy, zaś trzy lata później Wydział Hutniczy. Do końca okresu przedwojennego opuściło mury Akademii około 800 studentów. Dzisiaj wydaje się to niewiele, ale wtedy było to kilkuset znakomitych inżynierów: geologów, górników, hutników, którzy stanowili zaczątek znakomitej kadry polskiego ciężkiego przemysłu.
W 1930 roku oddano do użytku pierwszy budynek, w którym dziś mieści się m.in. Rektorat uczelni. Budowa tego gmachu trwała dziesięć lat. W czasie wojny budynek ten służył Generalnej Guberni jako siedziba reprezentacyjna. Do dziś niektóre meble mają pieczątki GG..
Tuż po II Wojnie Światowej, w 1945 roku, uczelnia była gotowa na przyjęcie studentów. Ówczesny rektor, Władysław Goetel, twórca polskiej sozologii, uruchomił bowiem już wtedy studia. Było to możliwe dzięki temu, że w czasach konspiracyjnych udawało się kształcić pod płaszczykiem Państwowej Szkoły Technicznej Górniczo-Hutniczo-Mierniczej.
Bardzo ważnym czasem dla AGH były lata pięćdziesiąte, kiedy to powstawały kolejne wydziały: elektromechaniczny, mierniczy, mineralny (dzisiejszy ceramiczny), geologiczno poszukiwawczy, odlewnictwa, metali nieżelaznych. W 1979 roku mieliśmy już 12 tys. Studentów i 5 tys. pracowników, a Akademia kształciła na dziesięciu wydziałach. Do tradycyjnych kierunków doszły nowe: mechanika, budownictwo maszyn, inżynieria materiałowa, geodezja, informatyka, a w ostatnim czasie inżynieria medyczna, fizyka medyczna. Pojawiły się także pierwsze humanistyczne kierunki: socjologia i kulturoznawstwo, a ostatnio turystyka i rekreacja. Można więc powiedzieć, że zmierzamy w stronę uniwersytetu. Zawsze jednak będziemy podkreślali nasze bardzo mocne zaplecze techniczne i technologiczne.
Czy był to zatem złoty czas polskiej nauki?
Odzyskanie niepodległości spowodowało gwałtowną chęć „podniesienia cywilizacyjnego” Polski i scalenia obszarów z trzech zaborów. Myślę, że to było zrozumiałe. Takie wielkie otwarcie, spontaniczne pragnienie dynamicznego rozwoju.
Obecnie to nie wydaje się takie oczywiste, że dziś np. stawia się naukę. Raczej trzeba wyszarpywać pieniądze na naukę. A wtedy wydaje się, że było inaczej. Inne myślenie?
Myślę, że było wtedy w Polsce wielu ludzi o bardzo patriotycznym nastawieniu i myśleniu. I nie mówię tu tylko o jednostkach. Podam choćby jeden przykład z naszej historii – jeden z budynków, który początkowo służył jako laboratoria, wybudowaliśmy dzięki dobrowolnemu opodatkowaniu kopalń. 1 grosz z każdej tony węgla był przeznaczany na sfinansowanie tego gmachu. Odczuwano więc potrzebę wykształcenia inżynierów, którzy pokierują rodzącym się przemysłem. Pod tym względem na pewno były to lepsze czasy dla nauki i uczelni, gdyż doceniano niesłychanie fakt posiadania uczelni. Dziś niestety w dużym stopniu musimy te pieniądze- jak Pan to określił – „wyszarpywać”. W kraju, który ma tak duże aspiracje, sytuacja winna wyglądać zgoła odwrotnie. Musimy postawić na naukę. Młodzi ludzie to rozumieją – mamy obecnie jeden z najwyższych wskaźników, gdy mowa o liczbie studentów. Ponad 50 procent populacji z tego przedziału wiekowego studiuje…
Być może jest to tylko efekt tego, że w Polsce jest moda na studiowanie, powstało wiele uczelni o niskim poziomie nauczania…
Oczywiście, uczelnie są na różnym poziomie. Jednak sytuacja zróżnicowania poziomu nauczania na uczelniach jest zupełnie naturalna. Spójrzmy chociażby na Stany Zjednoczone, gdzie mamy tysiące college’ów na różnym poziomie. W Polsce od kilkunastu lat ten wskaźnik studiowania rośnie, młodzież chce się uczyć. Moim zdaniem to jedyna szansa, także dla starszego pokolenia. Młodzi ludzie po prostu cenią wykształcenie.
Wynika to oczywiście z różnych przyczyn. Po pierwsze nie jest łatwo dostać pracę. Bardzo wielu młodych ludzi wyjeżdża za granicę. Trudno jednak krytykować ich za to, że chcą się uczyć. Powiem więcej: znacznie lepiej postrzegam młode pokolenie, niż większość starszych roczników, chociażby mojego pokolenia!
To mało popularne stwierdzenie…
Niektórzy twierdzą wręcz, że mówię to pod publikę. Tak jednak nie jest. Pamiętam swoją młodość i gdy zestawiam to z dzisiejszą młodzieżą to naprawdę wypada ona bardzo pozytywnie.
Mówił Pan o wyszarpywaniu pieniędzy. W jaki sposób udaje się to AGH? Zwłaszcza w ostatnim czasie jest głośno o sukcesach Waszej uczelni w pozyskiwaniu pieniędzy na badania i rozwój.
Zacznijmy od tego, że państwo, choć dotuje na niskim poziomie, to czyni to jednak regularnie i stabilnie. Każda uczelnia musi jednak szukać dodatkowego finansowania, by należycie się rozwijać. I AGH to czyni, np. poprzez bardzo dobre kontakty z przemysłem. Mimo, że został on w dużej mierze sprywatyzowany, to te kontakty są ciągle znakomite i nieustannie się rozwijają. Mamy bardzo dużo zleceń z tego sektora, dzięki czemu staje się to kolejnym, sporym źródłem zasilania finansowego.
Innym bardzo ważnym źródłem są środki unijne. Chwalimy się tym, ale tylko dlatego, że rzeczywiście nasza uczelnia jest na tym polu wyjątkowo aktywna. Świadczy o tym chociażby fakt, że dwukrotnie otrzymaliśmy „brukselkę” (Kryształowa Brukselka – nagroda przyznawana m.in. dla uczelni najaktywniej uczestniczących w pozyskiwaniu funduszy unijnych). Jesteśmy na pewno jednym z liderów w pozyskiwaniu pieniędzy. Czynimy to głównie dzięki naukowcom, którzy świetnie potrafią tworzyć te wnioski. Granty unijne są więc zasługą naszych pracowników.
Na uczelni pojawiły się jakiś czas temu kierunki humanistyczne. Czy oznacza to, że możemy niebawem spodziewać się zmiany nazwy?
Dyskusja na ten temat toczy się na naszej uczelni już bodaj od dziesięciu lat. Ostatnio najczęściej mówimy, że nazwy nie zmienimy, gdyż kojarzeni jesteśmy z nią na całym świecie. Liczymy się jednak z tym, że, zgodnie z wymogami ustawowymi, również my będziemy musieli dokonać pewnej korekty w tym zakresie. Nosimy się więc z zamiarem wprowadzenia następującej modyfikacji: Akademia Górniczo Hutnicza – Uniwersytet. Chcemy w ten sposób wprowadzić określenie „uniwersytet” nie tworząc jednocześnie nazwy sugerującej uniwersytet przymiotnikowy. Spełniamy już bowiem wymagania uniwersytetu bezprzymiotnikowego i chcielibyśmy ten fakt podkreślić.
Natomiast wersja anglojęzyczna od lat sugeruje, że jesteśmy uniwersytetem: University of Science and Technology. Mimo to, proszę mi wierzyć, byłem w ubiegłym roku choćby w Australii i tam rozpoznawalni jesteśmy właśnie po skrócie AGH.
Jak Pan zauważył, weszliśmy także w obszar nauczania kierunków humanistycznych. To niesamowity przełom i dla wielu jest to ciągle zaskakujące. Jak mogły u nas pojawić się kulturoznawstwo i socjologia? I jeszcze od razu dwunastu kandydatów na jedno miejsce…
Zadziwiające. AGH kojarzone z od zawsze z ciężkim przemysłem kształci humanistów…
Już dekadę temu wielu dziwiło się, że u nas popularne stały się takie kierunki jak: automatyka, robotyka, czy informatyka, telekomunikacja, bioinżynieria medyczna. My jednak dziś traktujemy górnictwo i hutnictwo, a więc to z czego się wywodzimy, jako zdrowe jądro, wokół którego trzeba nieustannie budować. Tradycję trzeba połączyć z nowoczesnością, wyjść naprzeciw oczekiwaniom. Na AGH studiuje 34 tysiące studentów! Każdy może już znaleźć coś dla siebie.
Przejdźmy więc do obchodów dziewięćdziesięciolecia. Skąd wziął się akurat majowy termin?
Przede wszystkim pragnę podkreślić, że obchody trwają cały rok. Koniec maja jest zaś znakomitym okresem ze względu na pogodę oraz obecność studentów na uczelni – wszak jest to także ich święto. Jest to także pewne nawiązanie do pierwszego terminu utworzenia Akademii Górniczej – 31 maja 1913 roku. To będzie pierwszy etap. Drugi nastąpi 20 października.
Czego możemy się spodziewać? Jakie atrakcje przewidziała uczelnia?
W maju będą sesje na wszystkich wydziałach, uroczyste posiedzenie senatu. Po raz pierwszy będziemy przedstawiać wspólnie nasze święta, które są bardzo oryginalne, a o których mało się mówi. Chcielibyśmy pokazać piękne tradycje AGH. Jest to chociażby obrząd ślubowania górniczego – tzw. Skok przez skórę, oraz ślubowania hutniczego, czyli tzw. Przekłuwanie pręta. Te święta odbywają się w holu głównym AGH co roku. Teraz nadarzy się idealna okazja do zaprezentowania ich szerszej publiczności.
Odbędzie się też wielki piknik na Placu Wolnica na krakowskim Kazimierzu. W Teatrze Słowackiego wystąpi Wiesław Ochman, który, o czym nie wszyscy wiedzą, jest absolwentem AGH – ma dyplom inżyniera ceramika. W ubiegłym roku otrzymał on tytuł doktora honoris causa naszej uczelni. Wszystkich zainteresowanych czeka też inna wielka atrakcja. Na jednym ze skwerów, przy budynku B5, stanie 120 tonowa, odnowiona, 66-letnia lokomotywa parowa z wagonem. To może wydawać się dziwne, gdyż AGH nie kształci w takiej dziedzinie. Jednak jest to inicjatywa naszych studentów, którym udało się zorganizować ów pojazd i uratować go przed złomowaniem. Dotarła ona do nas aż z Chojnic. Niedawno została wyremontowana w Pyskowicach i w nocy z 22 na 23 maja przetransportowana z jednej z bocznic dworca krakowskiego na teren naszej uczelni. To było bardzo duże przedsięwzięcie logistyczne, dlatego działo się to nocą. Na lokomotywie znajdzie się motto: „Akademia Górniczo-Hutnicza lokomotywą postępu. Zostanie już tu na stałe, a jest też szansa, że będzie można ją nawet uruchomić.
20 października, w rocznicę podpisania aktu założenia uczelni przez Marszałka Piłsudskiego, w miejscu podpisania tego aktu, a więc w Auli Collegium Novum UJ, odbędzie się uroczysta sesja. Po niej z Collegium wyruszy pochód na AGH, gdzie nastąpi odsłonięcie pamiątkowej tablicy oraz Uroczyste Posiedzenie Senatu Uczelni. Wręczymy wtedy liczne doktoraty honoris causa, tytuły profesorów honorowych AGH i tzw. konsulów honorowych, czyli naszych ambasadorów i sponsorów.
Wspomniał Pan o posiedzeniu w Collegium Novum UJ. Nasuwa więc mi się na koniec pytanie o współpracę pomiędzy krakowskimi uczelniami. Jak ona wygląda?
Władze rektorskie wszystkich uczelni znają się bardzo dobrze, dzięki czemu współpraca uczelni, a zwłaszcza tych państwowych, jest znakomita. Często się spotykamy, rozmawiamy, wymieniamy poglądy, staramy się działać wspólnie. Tak dobrze jeszcze chyba nigdy w historii nie było. Ważne też, że spotkania są regularne i wszyscy chcemy działać dla dobra Krakowa i polskiej nauki.
A czy jako uczelnia na kimś się specjalnie wzorujecie?
Nie mamy konkretnego wzorca. Natomiast staramy się nieustannie porównywać, spoglądać w rankingi i wyciągać z nich właściwe wnioski. Polskie uczelnie mają jeden problem – są słabo umiędzynarodowione. Staramy się więc ściągnąć możliwie najwięcej studentów zza granicy. Mamy co prawda już 300 studentów spoza Polski, lecz cóż znaczy ta liczba wobec 34 tysięcy ogółu. Poprawa tego stanu rzeczy to jedno z głównych wyzwań na przyszłość. Wychodzimy bowiem z założenia, że jeśli już jesteśmy jedną z najlepszych uczelni w Polsce, to nie możemy ani na moment zatrzymać się w miejscu. Chcemy być jeszcze lepsi.
Rozmawiał Marcin Pera
zdjęcie: Marek Gardulski