Zmiany na uczelniach już od nowego roku
Nowy sposób przyznawania dotacji podstawowej
Zmiany w finansowaniu mają wejść w życie już z początkiem przyszłego roku akademickiego 2017/2018. Jakie są najważniejsze założenia nowego algorytmu? Zmieni się sposób przyznawania dotacji podstawowej z budżetu państwa. Obecnie największa część przyznanej kwoty, bo aż 65%, zależała od wysokości przyznanej w poprzednim w roku. Zasady rozporządzenia, nad którym obecnie trwają konsultacje społeczne, zmniejszają udział kwoty z poprzedniej dotacji do połowy. Drugie 50% ma zależeć między innymi od:
- stosunku liczby studentów a liczby akademików,
- kategorii naukowej jednostki,
- liczby realizowanych projektów badawczych i naukowych.
Cięcia budżetowe i zwolnienia?
Propozycja jest źle oceniania przez środowisko akademickie. W tej sprawie wypowiedział się m.in. Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej, którego zdaniem nowy algorytm to początek katastrofy dla małych i średnich uczelni. Rozporządzenie nie przewiduje żadnego okresu adaptacyjnego dla szkół wyższych. Mniej pieniędzy oznacza też cięcia w budżecie, czego skutkiem będą zwolnienia. Innego zdania jest wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego, Teresa Czerwińska, która sądzi, że nowe rozporządzenie to początek zmian na lepsze w polskim szkolnictwie wyższym. „Jak można twierdzić, że w tej sytuacji uczelnie będą pozbywać się kadry? Algorytm działa wręcz odwrotnie – to impuls dla uczelni, by budowała wysoko wykwalifikowaną kadrę” – zauważa Czerwińska.
Będzie lepiej studentom? Nie w czasie rekrutacji
Zmiany poprawią również sytuacje studentów. Mniej studentów to brak kolejek do wykładowców w czasie dyżurów oraz większe zaangażowanie akademików. „Nie do rzadkości należała sytuacja, że student nie mógł się doprosić bezpośredniego kontaktu z wykładowcą, a proces dydaktyczny mógł przypominać kursy korespondencyjne. Nowe regulacje podziału dotacji sprawią, że skończy się masówka, a zacznie poważne traktowanie studenta” – ocenia wiceminister. Według nowej propozycji na jednego pracownika naukowego ma przypadać nie mniej niż 11 i nie więcej niż 13 studentów. Pod uwagę są brani również ci studiujący zaocznie oraz osoby na doktoracie.
„Nie mamy powodów traktować studentów niestacjonarnych gorzej. Oni również muszą mieć dostęp do kadry i musimy zadbać o jakość kształcenia na takich na studiach. Nie może być tak, że student niestacjonarny otrzymuje od uczelni słabszy dyplom” – zwraca uwagę wiceminister nauki. Zwiększenie jakość kształcenia będzie oznaczać jeszcze bardziej zaciętą walkę podczas rekrutacji.
Na niektórych uczelniach na jednego nauczyciela akademickiego przypada prawie 20 studentów, co oznacza, że prawie 1/5 nie zostanie przyjęta. Sytuacja z pewnością zmartwi wszystkich tych maturzystów, którzy będą próbować swoich sił w rekrutacji na najbardziej oblegane kierunki. Dlatego prawo, psychologia czy najpopularniejsze kierunki techniczne będą jeszcze bardziej elitarne.
Zabezpieczenie na przyszłość
Część dotacji stracą przede wszystkim te ośrodki, które stawiają na masowe kształcenie. Nowy system zakłada jednak, że po zmianach konkretna uczelnia nie może stracić więcej niż 5% wysokości całej dotacji. Jak przyznaje Czerwińska, dla uczelni osiągnięcie tego progu w ramach obliczeń według nowego algorytmu powinno być sygnałem ostrzegawczym i impulsem do wprowadzenia zmian. Jeśli rozporządzenie wejdzie w życie, pierwszy test nowego algorytmu odbędzie się już na początku przyszłego roku akademickiego. Zgodnie z projektem budżetu, w przyszłym roku na szkolnictwo wyższe jest zarezerwowane ponad 10,2 mld zł – o 132 mln zł więcej niż w tym roku akademickim. A to oznacza większą sumę do podziału między uczelnie.
Źródło: PAP